I szczerze? Zaczęłam mieć to wszystko gdzieś - że Majka płacze, że Bartman odbiera cięgi od wkurzonego Kubiaka. Zapakowałam się z powrotem do samochodu, odpaliłam i odjechałam.
Tego dnia umyłam okna w całym domu.
To nie tak, że chciałam czymś zająć myśli, o nie! No... dobra, może trochę. Bo okna wcale tragicznie brudne nie były. Skorzystałam jednak z faktu, że mama zajęła się Amelką, dlatego mogłam zrobić porządek generalny, zwłaszcza w pokoju dziecięcym. Choć ciężko w to uwierzyć, trzyletnia dziewczynka może zrobić niezły bałagan z zabawkami, których miała naprawdę dużo. I gdy zaczęłam robić w jej łóżeczku, znowu zachciało mi się płakać.
- Cholera. - Syknęłam pod nosem.
Jak to możliwe, że już tak długo jej ulubioną zabawką jest ten cholerny pluszowy miś od Bartmana? Codziennie zmieniała sobie obiekt zainteresowań, jeśli chodziło o zabawkę, a ona zawsze z nim spała.
Jak to możliwe - ponowiłam w myślach - że byłam taka głupia i naiwna? Naprawdę chciałam spieprzyć wszystko, co sobie postanowiłam - dla Bartmana? Naprawdę byłam taka głupia myśląc, że mężczyźni tego nie robią? Że nie krzywdzą? A wyszło jak zawsze. W życiu... w życiu trzeba być samowystarczalną!
Już w Katowicach popełniłam ten błąd. Tak bardzo się bałam zaangażować w związek po Tomaszu. Majka non stop powtarzała, że to syndrom osoby zranionej - jeszcze nie zaufałam, a już się bałam, że ktos mnie zawiedzie. Tak samo było z Bartmanem. Wyszło jak wyszło, że okazałam się być zakładem. Zawiódł mnie tak samo wtedy, jak i teraz. Tylko czemu miałam w głębi serca to cholerne przeczucie, że Majka nie kłamała? Że oni tak naprawdę nas nie zdradzili? Mnie i Kubiaka, rzecz jasna, który swoją drogą, również sobie teraz spieprzył życie.
Jej, to wszystko było niesamowicie pokręcone...
- Ola, Majeczka przyszła! - Usłyszałam z dołu.
Aż zacisnęłam w rękach tego misia, którego trzymałam. Cudem go nie rozerwałam. Wzięłam głębokie oddechy; wiedziałam, że ona przyjdzie, że nie odpuści. Odłożyłam zatem miśka do łóżeczka i starając się trzymać nerwy na wodzy, poszłam do salonu.
***
`Trzeba wielu lat, by znaleźć przyjaciela, wystarczy chwila, by go stracić.
S. J. Lec
Bartman i Kubiak.
- Was chyba do końca popierdoliło.
Tak podsumował Michała i Zbyszka Olieg Achrem, który widząc, w jakim są stanie, zawiózł ich do szpitala.
Przyjaciele siedzieli na na SORze, niczym małe dzieci po bójce. Nawet na siebie nie spojrzeli, odkąd wylądowali w samochodzie kapitana Resovii. Sami nie wiedzieli, czy to było szczęście, że akurat tamtędy przejeżdżał, czy może pech, no bo przerwał im "wymienianie" pięści.
- Wychodzę zadzwonić do trenera, powiedzieć, że nas nie będzie na treningu. - Powiedział Alek marszcząc brwi. - A wy macie się tu w tym czasie nie pozabijać.
Kubiak prychnął. Cóż, nie miał zamiaru przecież zabić Bartmana, co to, to nie! W końcu, bądź co bądź, był jego przyjacielem. I choć zrobił mu takie świństwo, nie mógłby go stracić. Bartman był jaki był, ale na pewno żalował tego, co zrobił. Widać było to po jego przygnębionej minie i zmarszczonym, zakrwawionym nosie.
- Należało ci się. - Burknął Michał, nawet nie spoglądając na atakującego. - Ja bym ci tego kurwa nie zrobił.
- Ale ciebie to do końca popieprzyło, Kubiak! - Oho, Zbyszek się uruchomił. Zeskoczył z leżanki i stanął na przeciwko przyjmującego, jednak wciąż zachowując odpowiednią odległość. Nie chciał znowu oberwać. Choć Dziku był od niego niższy, jak był wkurzony to potrafił uderzyć konkretnie! - Kurwa, serio myślisz, że spałem z Majką, skoro jak debil staram się o Olkę?!
Kubiak poczerwieniał znowu ze złości. Słowa "spałem z Majką" ruszały go natychmiastowo i ledwo powstrzymywał się, by znowu nie wybuchnąć.
Ledwo powstrzymał się, by nie dosrać Bartmanowi. Coś w stylu: "nie zdziwiłbym się, bo ty mózgu nie masz, myślisz fiutkiem, napatoczyła ci się laska toś ją bzyknął, szkoda tylko że to laska, którą ja kocham!". Nie przeszło mu to jednak przez gardło na całe szczęście. W szpitalu się znowu bić nie chciał.
- Kubiak. - Odezwał się znowu Zbyszek. Położył mu ręce na ramiona i spojrzał prosto w twarz. - Kurwa, nie zrobiłem tego.
Ich rozmowa jednak musiała dobiec końca, ponieważ przyszedł lekarz.
- No i kogo my tu mamy! - Zaśmiał się starszy wiekiem pan, ubrany w bały lekarski fartuch. Towarzyszyła mu pielęgniarka z metalowym "talerzykiem", na którym były jakieś medyczne cudowne sprzęciki. - Oglądam wasze mecze - mówił - i nigdy bym się nie spodziewał, że wylądujecie tu w takim stanie. Który zaczął? - Śmiał się.
Kubiak tym razem miał ochotę jego uderzyć, ale się powstrzymał. Obydwoje milczeli, zażenowani własną sytuacją.
Lekarz Nałożył sobie rękawiczki lateksowe na dłonie i sięgnął do rozciętej brwi Bartmana. Ten od razu syknął z bólu.
- No, panie Bartman, nie powyrywasz pan po najbliższym meczu. Trzeba szyć.
Podczas gdy i on chichotał, jak i pielęgniarka, siatkarze siedzieli dalej naburmuszeni. Zbyszek tylko się skrzywił - cóż, ani limo, ani szycie nie będą wyglądały dobrze na jego twarzy. Ale to nie było jego największe zmartwienie.
Zmartwienie większe od szytej brwi i siniaków siedziało obok niego. Jego najlepszy przyjaciel, który mu za chiny nie chce uwierzyć, że nie spał z Majką. Dobra, spali ze sobą, ale nie w dosłownym tego słowa znaczeniu! Co to, to nie. Po pierwsze, Ruda nie była w jego typie. Po drugie, starał się o jej przyjaciółkę. A po trzecie - no ludzie - nie zrobiłby temu Kubiakowi.
Po jakiś czterdziestu minutach siatkarze byli już opatrzeni i mogli jechać do domu.
- Jak chcecie się bić, to tylko z przeciwnikami na boisku, w grze! - Rzucił do nich jeszcze na pożegnanie lekarz.
Kolejny jego komentarz znowu zbagatelizowali. Ten chirurg stanowczo zbyt dużo mówił. Ale z drugiej strony, lepiej było chyba słuchać docinków doktorka, aniżeli zachowującego się niczym ojciec Achrema. Odwiózł ich do domów i całą drogę gadał o tym, jak to się źle nie zachowali! No i oczywiście, trener również był zły, że nie pojawili się na treningu. Zwłaszcza gdy usłyszał, jaki był powód ich absencji.
No kto by pomyślał, że Kubiak z Bartmanem się pobiją!
- Macie sobie to wyjaśnić, i na następnym treningu widzę was pogodzonych! - Nakazał i odjechał, wyrzucając ich nieopodal domów.
Siatkarze po sobie spojrzeli. Bartman marszcząc czoło, a Kubiak znowu z morderczym spojrzeniem. Po chwili "trzynasty: zawodnik jednak machnął ręką, burknął pod nosem jakieś przekleństwa i poszedł w kierunku swojego mieszkania.
***
Ola.
Było mi ciężko spojrzeć w twarz Majce, gdy siedziała na przeciwko mnie w salonie. Momentami aż miała gęsią skórkę na całym ciele. Nie było mi zimno, to po prostu wyobrażenie tego, co - miałam nadzieję - nie miało miejsca.
- Biorę małą na spacer. - Zaoponowała moja mama widząc, że Ruda nie przyszła tu na przyjacielską pogawędkę przy kawie. - Będziemy za godzinę.
I gdy wyszła, znowu się zaczęła panika Majki. Znowu zaczęła tą samą śpiewkę i znowu miała łzy nieszczęścia w tych swoich wielkich oczach. Uwierzycie, że ona się nawet nie pomalowała? Pewnie była przekonana, że znowu się popłacze. Szkoda make-up`u!
- Majka, - usiadłam obok niej i położyłam jej ręce na ramionach. Widziałam, że już się zanosi na potężny płacz, do czego nie chciałam doprowadzić. - Wierzę ci.
Wtedy wytrzeszczyła na mnie oczy, jakby nie dowierzając w to, co właśnie usłyszała. - Tak? - Zapytała głupio.
- No tak. Kubiak siał ferment niepotrzebnie. - Skrzywiłam się. Taka była prawda. Gdyby nie Kubiak, Majka by mi po prostu powiedziała, co się stało i koniec tematu.
- No bo no ja po prostu no nie chciałam go widzieć rano, sama wiesz że on tą sprawę rozwodową pojechał załatwiać do rodziny, - wpadła w nerwowowy słowotok - no i wiesz, bałam się tego co mi powie, jeszcze miałam mega kaca, no bo wiesz, poszliśmy z Bartmanem no i trzeba było oblac to że z tą lalunią w końcu zerwał, no...
- Majka!- Przerwałam jej. - Wolniej. On z nią zerwał? - Nagle się tym zainteresowałam. Jakby to było najważniejsze!
Zmarszczyła brwi.
- No a coś ty myślała? - Parsknęła, nieco ironicznie się uśmiechając i kręcąc głową. - Chce być z tobą, to rzucił tą lalunię! TO chyba wystarczający dowód, prawda?
Shit. Moze ja też tak powinnam była zrobić? TO znaczy... najpierw zerwać z Marcinem, wyjaśnić mu wszystko, a dopiero potem porozmawiać z Bartmanem? Chociaż z drugiej strony, czy to w ogóle ma znaczenie? Po prostu go uprzedzę, że zamierzam z nim zerwać. Dla niego. Dla Zbyszka.
Jeju, żebym ja tylko tego potem nie żałowała....
- Nie ogarniam już życia, masakra. - Burknęłam pod nosem i schowałam twarz w dłoniach.
Majka nic nie powiedziała. Ja natomiast dodałam sobie w myślach: laska, a kiedy ty go w ogóle ogarniałaś?
Gdy nasi siatkarze grali mecz z Bielskiem na Podpromiu, Majka siedziała na hali, a ja w domu przed telewizorem. Choć moja mama nie przepadała za meczami, usiadła razem ze mną. Bawiła się z małą i jednocześnie mi się przyglądała. Nie musiałam nawet patrzeć, by o tym wiedzieć. Świdrowała mnie tak spojrzeniem , jakby chciała się dowiedzieć, co mi siedzi w głowie.
- Choleeera. - Warknęłam cicho, gdy nasi przegrali pierwszego seta.
Wiedziałam, co sobie myśleć, gdy go przegrali do piętnastu. Tak, do piętnastu. A to dlatego, że Misiek się znowu pokłócił z Bartmanem, i trener dla świętego spokoju nie wpuszczał ich razem na boisko.
Obydwoje mieli nie za ciekawe miny. Martwiło mnie to. Nie powinno tak to wyglądać, powinnyśmy to naprostować. Ale czy Michał uwierzy Bartmanowi tak, jak ja uwierzyłam Majce? Czy on w ogóle uwierzy Rudej?
Wszystko się komplikowało jeszcze bardziej.
Nerwowo przygryzałam paznokcie, gdy zaczął się drugi set. Punkt za punktem dla BBTSu. Koszmar jakiś.
- Jedź tam. - Usłyszałam nagle.
Że co?
- Mamo, ale co ty bredzisz?
- Wiem, że to twoi przyjaciele. - Powiedziała. Tak, przyjaciele... - W takich sytuacjach wsparcie przyjaciela jest przydatne. Chyba że chcesz oglądać potem ich zawiedzione buźki.
Nie musiała powtarzać mi dwa razy. Zerwałam swoje cztery litery, cmoknęłam małą w czoło i czym prędzej wybiegłam z domu w tych ciuchach, jakie miałam na sobie. Legginsy i szara, za duża, stara bluza z AWFowskim nadrukiem. Jak wystrzelona z procy wybiegłam z osiedla domków jednorodzinnych, i widząc nadjeżdżający autobus, przyspieszyłam. Wpadłam do niego w ostatnim momencie. Zdyszana opadłam na pierwsze lepsze siedzenie i zaczęłam nerwowo przytupywać nogą.
Co ja najlepszego robię?! Idiotka. - Zbeształam się w myślach. Co ja miałam zamiar zrobic, jak dotrę na halę? Powiedzieć ochroniarzowi, żeby mnie wpuścił? Że to sprawa na śmierć i życie? Dobre sobie. Zakładając, że w ogóle zdążę przed kolejnym setem...
Szybko wystukałam do Majki smsa.
"Czas i pora to odkręcić. Jadę, także spróbuj mi skołować jakąś przepustkę czy coś."
Modliłam się, by miała przy sobie smartfona. I gdy mój sprzęt zawibrował mi w dłoniach, serce mi podskoczyło.
"Przyda się, bo to istna katastrofa. Set się kończy, niezbyt pomyślnie... próbowałam z nimi porozmawiać, ale z nimi to jak z dziećmi. Czekam na ciebie przy wejsciu."
Zacisnęłam szczękę. Pomyśleć, że to wszystko przez tą sytuację. To wszystko... przeze mnie. Czułam się winna. To przeze mnie i tą cholerną suknię ślubną Bartman był zły, to przeze mnie Majka musiała go pocieszać. I to przeze mnie Michał potem źle zrozumiał tą sytuację. Musiałam to odkręcić. Koniecznie.
Gdy wpadłam na halę, Majka od razu mnie zauważyła. DObiegłam do niej a ona cisnęła we mnie jakimś identyfikatorem zawieszonym na smyczy z logo Asseco. Dzięki niemu ochroniarz nawet się nie odezwał, tylko przepuścił nas przez barierki i... uwierzcie lub nie, ale byłam na boisku. Ale to nie tam się zatrzymałyśmy.
- Przerwa między setami. Kubiak z Bartmanem zostali wysłani do szatni, bo trener miał ich dość. - Wyjaśniła ciągnąc mnie w nieznanym mi kierunku.
W końcu wypadłyśmy na cichy korytarz. Choć byłam na hali chwilę, tłum krzyczących kibiców dał o sobie znać mojej biednej głowie. Byłam zmęczona całą tą drogą, zmęczona tym wszystkim. CIsza była ukojeniem. Ale tylko chwilowa.
Z męskiej szatni wydobył się trzask szafki. Aż przystanęłam i złapałam za nadgarstek Majkę, by również się zatrzymała.
- Kurwa, Michał! Skoro mi nie wierzysz to Majce uwierz! - To był Bartman. Zrozpaczony Bartman. Aż mi serce do gardła podeszło, gdy dotarł do mnie jego głos. - Wiesz, jak bardzo kocham Olkę! Myślisz, że zaprzepaściłbym to wszystko jedna nocą, skoro się staram jak debil!?
Ruda spojrzała na mnie, a ja na nią. Bez słowa ruszyłyśmy w kierunku drzwi, a ja bez pukania wkroczyłam do środka. Bartmanowe spojrzenie było pierwszym, jakie napotkałam. Nie zatrzymałam się, tylko podeszłam do niego, stanowczo oplotłam rękoma jego szyję i stając lekko na palcach, wpiłam się w jego usta.
Był w szoku, ale nie mniejszym ode mnie, Nie poznawałam siebie.
Odwzajemnił pocałunek, ale tylko na krótko, bo potem oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie pytająco.
- Wiem wszystko. - Szepnęłam do niego, po czym odwróciłam się do Michała. - Misiek, To było nieporozumienie. Byliśmy idiotami.
Przyjmujący zacisnął usta w wąską linię i początkowo nic nie mówił. Chociaż, co tu było do gadania? Musiał porozmawiać z Majką. Tylko z Majką.
Nagle drzwi do szatni się otworzyły. W progu pojawił się trener Kowal.
- Wszystko wyjaśnione? - Zapytał, trochę rozbawiony widząc nas w tej sytuacji. Jego mina jednak spoważniała - no, bo mamy mecz do wygrania!
Bartman spojrzał na mnie marszcząc brwi. Wciąż trzymał ręce na moich biodrach i wahał się, czy mnie puścić.
- Idź. - Szepnęłam, dłonią głaszcząc jego policzek. Wtulił się w moją dłoń i na chwilę przymknął oczy.
- Ale będziesz?
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Będę. - Sięgnęłam po mój własny identyfikator i pomachałam mu przed twarzą. - DO końca, przy tobie.
Nigdy nie zapomnę jego spojrzenia, jakim obdarzył mnie w tamtym momencie. To jest nie do opisania, ile miłości zobaczyłam w jego zielonych oczach.
Minął mnie i poklepał Kubiaka po ramieniu. - No, do roboty.
- Do roboty. - Zawtórował mu Misiek i razem wypadli z szatni.
My uczyniłyśmy to samo. Ruda złapała mnie za rękę i bez słowa pociągnęła w stronę boiska. Wahałam się, czy tam iść. Nie byłam ze sztabu, nie byłam nikim specjalnym. Dlatego stanęłam za bandami i w skupieniu oglądałam trwający mecz.
To było coś... niesamowitego. Jakby z niczego powstali Mistrzowie Polski. Kompletnie nie poznawałam tej drużyny, z pierwszego i drugiego seta. Jak nowo narodzeni wygrali trzeciego seta, potem czwartego, a w tie-breaku po prostu zmietli przeciwników.
Najpiękniejszym momentem był ten, kiedy Bartman objął Kubiaka i jak za dawnych czasów cieszyli się z trzeciego, wygranego seta. Wtedy też Majka do mnie dołączyła i mocno złapała mnie za rękę.
- Teraz się wszystko ułoży, nie? - Przekrzyczała wiwatujący tłum.
Nie odrywając wzroku od siatkarzy, powiedziałam do niej:
- Chyba tak. - Uśmiechnęłam się . Potem dodałam cicho pod nosem - Przynajmniej mam taką nadzieję...
Kilka dni później.
Masz wszystko to, na co załużyłaś. Na co zapracowałaś swoimi słowami, swoim zachowaniem. Czego innego się spodziewałaś? Że tak po prostu będziecie razem? Że wszystko co było się "odstanie", czas zostanie zapomniany a błędy cofnięte? Nie, to tak nie działa, mała.
To był ten moment. Chwila, kiedy wszystko miało się zmienić, ale ona znowu stchórzyła. Stając na przeciwko Marcina, jego rodziców, własnej matki i małej Amelki - nie potrafiła powiedzieć prawdy. Nie mogła. Bała się: co powiedzą rodzice? Co się stanie z Amelką? Co sie stanie z nią samą? Jak to wyjdzie ze Zbyszkiem? Czy... czy nie bedzie tego żałowała?
Nie, nie będzie! O tym doskonale wiedziała. Ale mimo to, słowa wyjaśnienia z jej ust nie padły...
~* * *~
hej, hej!
W ten niezbyt słoneczny początek wakacji wrzucam wam kolejny rozdział. Przepraszam za zapłon, ale sesja... sesja na uczelni to zuo. Uwierzcie. No i tak wyszło, że rozdział skończyłam dopiero dziś.
W ten niezbyt słoneczny początek wakacji wrzucam wam kolejny rozdział. Przepraszam za zapłon, ale sesja... sesja na uczelni to zuo. Uwierzcie. No i tak wyszło, że rozdział skończyłam dopiero dziś.
Się jeszcze pytasz?! Oczywiście że pisać! Blog jest świetny! Rozdziały mega ciekawe! Bosko poprostu! Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńNie dobra jesteś :p myślałam że choc troche sytuacja się naprostuje :D
OdpowiedzUsuńA tak serio to rozdział bardzo dobry :)
Mam wrażenie, że to wszystko się na Olce zemści. To, że nie powiedziała prawdy Marcinowi i całej reszcie. Kocha Bartmana i to z nim powinna być. Mała Amelka też jest do niego przywiązana więc nie rozumiem za bardzo czego ona się boi. Marcina? Jego rodziców? Przecież on jest dorosły i powinien tak się zachowywać. On jest gorszy od Amelki. Olka powinna wziąć przykład z Kubiaka, który zaryzykował stratę rodziny byleby być z Majką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Wreszcie nadgoniłam! Nawet nie wyobrażasz sobie,jak bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam nowe rozdziały!! Do tego tak ciekawe... Uwielbiam Twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału... Nie podoba mi się ta sytuacja. Wręcz jestem wkurzona na Olkę! Ileż może odkładać tak ważną rozmowę na później! W całej tej sytuacji najbardziej mi żal jest Zbyszka. Naprawdę, chłopak sie stara, a Olka tylko go rani... Pewnie będzie miała za swoje. Bartman nie będzie wiecznie na nią czekał z nadzieją, że może kiedyś wróci do niego już tak na poważnie. A ona zrozumie, jaki błąd popełniła. Tchórz z niej jest niesamowity! Jednak nadal mam nadzieję, że ona się "nawróci" i odważy zrobić krok do przodu! Bo do tej pory robiła jeden do przodu, a dwa do tyłu. Wierze, że wszystko się ułoży. Przepraszam, ale musiałam wylać swoje żale XD
Rozdział jak każdy - super <3
Kiedy będzie kolejny??
Pozdrawiam ;**
PS. Zapraszam do mnie: http://nie-zapomnij-omnie.blogspot.com/ ;) Blog również o Zbyszku Bartmanie ;)
Ojej w 1 dzien całe przeczytane, czekam teraz na nowe rozdziały:D Wciagnełam sie:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudny blog proszę kontynuuj to cudeńko jedna zarwana noc ale warto bylo sie poswiecic pozdrawiam Aga
OdpowiedzUsuńCzekam nieustająco na kolejny rozdział, bo ten blog jest cudny... Po raz kolejny czytam go od nowa i nie mogę się przyzwyczaić że nie ma dalszych rozdziałów...
OdpowiedzUsuńProszę wróć do dalszego pisania :-)
Pozdrawiam, Angel
Tomasz z Poszukując Raju czyta się bardzo przyjemnie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
35 years old Engineer I Ernesto Edmundson, hailing from Swan Lake enjoys watching movies like "Rise & Fall of ECW, The" and Painting. Took a trip to Works of Antoni Gaudí and drives a Bentley Litre Le Mans Sports 'Bobtail'. przejdz do tej strony internetowej
OdpowiedzUsuń